Aktualności

Plenarna Droga Krzyżowa 2025

Rozważania do naszej parafialnej plenarnej drogi krzyżowej, które mogą także posłużyć każdemu kto by chciał indywidualnie rozważać drogę krzyżową.

WSTĘP

Największą skazą grzechu jest egoizm. Życie dla siebie. Myślenie tylko o sobie. Działanie tylko po to, żeby mieć z tego jakąś korzyść. Człowiek Boga – to ten który żyje dla drugich. Egoizm zawsze prowadzi do wojny i cierpienia. Życie dla Boga i innych przynosi komunie i pojednanie. Przy każdej stacji tej Krzyżowej Drogi spróbuj mniej myśleć o sobie, a więcej o drugich. Mniej myśleć o swoim życiu, a więcej o tym, żeby życie dać dla drugich. Człowiek nie żyje dla siebie. Żyje w społeczeństwie. Jest odpowiedzialny za swoje środowisko – za rodzinę, Ojczyznę, Kościół. Pójdźmy drogą Jezusa. Każdy z nas osobiście. Ale biorąc na tę drogę wszystkich naszych braci i siostry, szczególnie tych, którzy dźwigają krzyż niepokojów, cierpienia i wojny.

I. Jezus na śmierć skazany

To nie prawo skazało Jezusa na śmierć. Ale ludzie. Ludzie, którzy ukryli się pod prawem. Ludzie, którzy zawłaszczyli dla siebie władzę nawet nad Przykazaniami, którzy dla własnych korzyści nagięli prawo do tego stopnia, że niby w majestacie prawa, skazują niewinnego na śmierć. Słyszeliśmy nieraz, nawet i dzisiaj, o niesprawiedliwych sądach, o niesprawiedliwych wyrokach, o tych, którzy usprawiedliwiają wielkie zbrodnie. Dlatego Jezus uczył o tym, że nie przyszedł zmienić przykazania, nie przyszedł zmienić Boskie prawo i sprawiedliwe ludzkie prawa. Jezus chce je wypełnić. To znaczy nawrócić ludzi, którzy sądzą innych, którzy rozstrzygają spory, którzy komentują rzeczywistość. Samo prawo bez dobrze uformowanego sumienia, bez serca ludzi, nie tylko nie przynosi ładu i pokoju, ale doprowadza do tego czego doświadcza teraz Jezus. Niesprawiedliwie osądzony przez władze świeckie i duchowne.

Skazany niesłusznie Jezus na śmierć chce wprowadzić prawo miłości i prawo do życia. Ale może to zrobić zaczynając od przyjęcia na siebie niesprawiedliwego wyroku. Żeby Ci, którzy dziś wydają niesprawiedliwe wyroki i sądy, przejrzeli na oczy. Żeby zobaczyli, że mogą mieć, ludzką krew i ludzkie nieszczęścia na swoim sumieniu.

II.  Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

            Ostatni moment na podjęcie decyzji. Jeszcze można zawrócić, jeszcze można znaleźć tysiące usprawiedliwień, żeby nie wziąć krzyża. Żeby uciec i przed krzyżem i przed cierpieniem i przed śmiercią. Każdy człowiek boi się i ucieka jak może, przed dźwiganiem krzyża. Staliśmy się wszyscy specjalistami od ucieczki przed krzyżem. Uchwalamy prawa, które uwalniają nas od trudów i cierpienia. Żeby tylko nie dźwigać ciężarów. Starsi, nieuleczalnie chorzy, ciągle mają propozycje na skrócone życie, żeby tylko nie byli ciężarem – dla najbliższych… dla społeczeństwa… Lepiej niech sami sobie zadają śmierć niż skazują się na Krzyżową Drogę przez cierpienie do śmierci. Naszym dzieciom nieraz pozwalamy na wszystko, często nie uczymy już naszych dzieci dźwigania krzyża, a wręcz odwrotnie – uczymy ich porzucania krzyża, uciekania od niego. Albo zrzucania krzyża na innych.

            Jezu, mógłbyś jeszcze zrezygnować, mógłbyś uciec od tego dźwigania ciężkiego krzyża. Ale jeśli Ty – nasz Bóg – nie wziąłbyś tego krzyża na siebie, to wszystkie krzyże świata, zwalą się kiedyś na nas i przygniotą nas wszystkich swoim olbrzymim ciężarem.

III. Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem

            Wyśmiany przez tłum Jezus już na samym początku drogi upada na ziemię. Poczuł swoimi zmysłami zapach ziemi. Przypomniał sobie, co może czekać człowieka, kiedy upadnie, gdy dalej będzie leżał w brudzie swojego grzechu. Jezus wie, jakie są konsekwencje ludzkich upadków. Nam ludziom niekiedy się wydaje, że możemy grzeszyć bezkarnie, że nasze kłamstwa i nieuczciwość, nie będą miały żadnych konsekwencji w życiu. Łudzimy się, że grzechy nie tylko do nas nie wrócą, ale jeszcze może przysporzą nam jakichś ziemskich dóbr i rozkoszy. Jezus leżący na ziemi, widzi z perspektywy swojego upadku, wszystkie nasze ludzkie upadki. Sam przecież upadł, nie tylko pod ciężarem krzyża, ale przede wszystkim pod ciężarem naszej ludzkiej nienawiści, naszej zazdrości i naszej podłości. Pragniemy dobrego i dostatniego świata, pragniemy bogatego życia, ale nie kupi się go za żadne pieniądze. Nie zbuduje się dostatniego świata dzięki, nawet największym, wynalazkom techniki. Świat jest dobry, wtedy, gdy ludzie są dobrzy. Świat staje się zły, gdy ludzie stają się źli. Świat upadnie, gdy my – ludzie upadniemy w grzechy i nie będziemy z nich powstawać.

            Jezu, podnieś się z tego upadku i podźwignij nas upadających.

IV.  Jezus spotyka Matkę swoją

Pan Jezus dobrze zapamiętał dotyk Jej matczynych rąk. Jako człowiek, nigdzie indziej na ziemi nie czuł się tak bezpieczny jak w ramionach Matki. To Ona go dźwigała gdy był mały. Wysłuchiwała Jego pierwszych słów o dobroci Boga Ojca, o miłości do ludzi. Ona matka uspokajała Jego smutek i ból, kiedy widział jak ludzie na ziemi tracą wiarę. I zdradzają Miłosiernego Ojca. To ona po prostu zawsze przy Nim była. Jej zawierzał całą swoja ziemską misję. I w niej znajdował największe zrozumienie i wsparcie. Maryja dobrze o tym wie i dlatego zawsze jest przy Nim. Szczególnie teraz, gdy jej jedyny Syn, tak bardzo cierpi. Maryja jest zawsze przy nas, najbardziej jest przy nas wtedy, gdy cierpi w nas Chrystus, gdy my cierpimy.

Matko trwająca wiernie przy cierpiącym Synu. Bądź przy wszystkich matkach, które opłakują śmierć swoich dzieci. Matko Boska Bolesna! Twojemu Niepokalanemu Sercu przebitemu mieczem boleści zawierzamy te wszystkie bóle, krzyże i cierpienia Matek, których dzieci oddaliły się od Boga i choć fizycznie żyją – doświadczają śmierci duchowej. Maryjo, powiedz Jezusowi, że chcemy trwać przy Nim.

V.  Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi

            Jesteśmy bardzo podobni do Szymona, jak On, zajęci swoimi sprawami. Jak on ciężko pracujemy, ciężko zdobywamy środki do życia dla nas i dla naszych najbliższych. Jak on chcemy być po prostu w porządku. Nikomu nie chcemy niczego ukraść, nikomu nie chcemy zrobić żadnej krzywdy, wszystkim życzymy dobrze, ale też chcemy żeby inni dali nam święty spokój. Niech każdy troszczy się o swoje sprawy. Szymon był przecież cały pochłonięty swoim życiem, swoją rodziną, swoją pracą. Może nawet nie dostrzegł, że obok cierpi i umiera drugi człowiek. Dopiero żołnierze wyrwali go z  tego myślenia o własnych sprawach. Zmusili go do udzielenia pomocy Jezusowi. Szymon pewnie na początku był zły, niezadowolony z tego całego przymusu. Kiedy jednak spojrzał w oczy Jezusa, zobaczył w nich coś, co widzieli już inni. Co widzieli kiedyś rybacy nad Jeziorem Galilejskim i natychmiast zostawili dla Jezusa wszystko. Co zobaczył kiedyś celnik Mateusz i natychmiast się nawrócił i oddał wszystko ubogim. Szymon zobaczył w oczach Jezusa jakiś blask miłości i prawdy. Coś co już pomogło mu, a nie przymuszało do dźwigania krzyża. Co sprawiło, że ten krzyż wcale nie był ciężki, przeciwnie, stał się lekki.

            Boże, pomóż mi spojrzeć w oczy ubogim, zanim będę się wykręcał, zanim będę mówił, że to nie moja sprawa. Bo zobaczę w tych oczach samego Jezusa.

VI.  Weronika ociera twarz Jezusowi

 To wcale nie prawda, że kobiety są zazwyczaj tak zalęknione i tak delikatne, że nie stać ich na odwagę. Wiele kobit mogłoby zawstydzić niejednego mężczyznę. Świat zobaczył ostatnio dziesiątki silnych kobiet, które z małymi dziećmi na rękach, z najbardziej niezbędnym dobytkiem – plecakiem, jedną walizką, przeszły setki kilometrów by tylko ocalić życie własnych dzieci. Weronika to kobieta odważna. Odważna w wierności Bogu i niesienia pomocy ubogim. To odwaga pozwala Weronice przecisnąć się przez tłum, iść pod prąd ludzkich krzyków, śmiechów i nienawiści. Dociera wreszcie do Jezusa. Dobrze wie, że żołnierze maja obowiązek strzec tego, żeby nikt z ludzi nawet nie dotknął skazańca. Weronika się tym nie przejmuje. Ryzykuje sama, nawet swoim życiem. Odpycha żołnierzy. Wyciera Jezusowi twarz z brudu i krwi. Jej chusta stanie się nie tylko obrazem Jezusowego oblicza, ale dowodem jej kobiecej wielkiej wiary i jej wielkiej odwagi. Świat potrzebuje odważnych kobiet. Odważnych w walce o wiarę, kobiet walczących o prawdę, o czystość.

Weroniko, uproś wszystkim wierzącym kobietom, dobrym matkom i żonom, odwagę. By odważnie strzegły wiary swoich domów.

VII.  Jezus po raz drugi upada pod krzyżem

I znowu upadek. Dla patrzących z boku uczniów Jezusa, to kolejna próba wiary. I tak przecież Go już wcześniej opuścili. Zaraz po wyroku na Jezusa – stchórzyli. Uznali, że lepiej się do Niego nie przyznawać, skoro jest skazany na śmierć. Ale wmieszali się w tłum  i patrzą jak zwykli gapowicze: czy Jezus sobie poradzi, czy wstanie? Kiedy widzą Go przywalonego krzyżem, znów zaczynają wątpić w Boga. Nawet mają usprawiedliwienia, że nie ma co być blisko Boga, który upada.

Łatwo jest być przy Bogu, łatwo jest nazywać się Jego uczniem, kiedy Jezus gromadzi tłumy, kiedy Jezus rozdaje chleb, kiedy uzdrawia chorych. Gdyby Jezus to dalej robił w Kościele, choćby na Mszy świętej, nasze kościoły pękały by w szwach. Gdyby Jezus w kościele, na Mszy rozdawał chleb, rozdawał pieniądze, pewnie do kościoła chodziło by mnóstwo ludzi. Gdyby tak jak wtedy na każdej Mszy uzdrawiał wszystkich chorych, dzisiaj poszły by za Nim tysiące ludzi. Ale za takim upadłym Bogiem, upadłym Jezusem, czy ktoś pójdzie? Czy ktoś się do Niego przyzna? Ten upadek to wielka próba wiary. Bo łatwo się wierzy w silnego Boga, w silny Kościół, ale szybko się Go zdradza, gdy wiara jest wyśmiewana, niepopularna.

Jezu, Twój upadek, to dla mnie kolejna próba wiary. Czy w Ciebie wierzę tylko wtedy gdy jesteś silny i bogaty? Czy też kocham Cię…, kocham Cię pomimo wszystko. Nawet wtedy gdy inni podkładają Ci nogę i zmuszają Cię do kolejnego upadku.

VIII.  Jezus pociesza płaczące niewiasty

„Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i nad swoimi dziećmi”. To wielkie cierpienie podejmuje Jezus nie dla siebie, nie dźwiga tego ciężkiego krzyża, żeby nas przekonać do swojej siły. Czy kiedyś zrozumiem, że Jezus cierpiał za mnie? Czy kiedyś w to uwierzę, że Jezus cierpi, żebym ja nie musiał cierpieć. On naprawdę niczego nie robi na tej krzyżowej drodze dla siebie. Robi to dla nas. Tym płaczącym kobietom wyraźnie przypomina, że Jego krew, Jego łzy, Jego rany, Jego poniżenie i odrzucenie do niczego Bogu są nie potrzebne. Są potrzebne po to, by odkupić świat z grzechu. To my potrzebujemy Jego ran. To my potrzebujemy Jego Ofiary, bo sami często jesteśmy zranieni. Zapłaczcie nad sobą – mówi Jezus do tych kobiet. Czy widzisz jeszcze w sobie coś nad czym powinieneś zapłakać? To są łzy, które obmywają oczy i które ci pozwolą zobaczyć prawdę o Tobie…, o twojej rodzinie…, o twoich dzieciach…, o świecie.

IX. Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem

Pomyśleć że jeszcze tak niedawno chcieli Go obwołać królem. Chcieli mu dać berło i koronę. Chcieli Go posadzić na najwyższym tronie świata. Teraz leży na ziemi jak żebrak. Ten, któremu uwierzyli, że jest Bogiem, że wszystko może, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Że może uzdrawiać, uciszać burze, że może leczyć z każdej choroby. Że może rozkazywać demonom, żeby zamilkły. Ten wielki ich król i mistrz leży teraz jak najsłabszy z ludzi. Jak bezdomny… jak bezsilny… jak nic nie znaczący najbiedniejszy z biednych… najbardziej pogardzany człowiek. Jezus nie domaga się jednak dla siebie ani korony, ani zaszczytów. Jezus leży przed nami – przede mną i przed Tobą. U naszych nóg, jak żebrak, żeby nas błagać o nawrócenie. Żeby nas poprosić o miłość. Czy musiał to robić aż w ten sposób? Czy swoją boską władzą nie mógłby zmusić wszystkich ludzi do wiary? Czy nie mógłby jakimś boskim dekretem rozkazać wszystkim i nakazać im posłuszeństwo?

Jezus dobrze wie, że do miłości nie można nikogo zmusić. Tak samo nie można zmusić nikogo do wiary. Można tylko przyjść do Jezusa – za darmo.

Jezus upada i tracąc wszystko daje nam samego siebie – swoją miłość i prawdę.

X.  Jezus z szat obnażony

W tamtych czasach, w czasach Jezusa, to było naprawdę wielkie upokorzenie. Rozebrany niemal do naga Jezus, wystawiony na pośmiewisko, na zawstydzenie. W tamtych czasach ludzie naprawdę wstydzili się nagości. Szczycili się wiarą w Boga. W naszych czasach ludzie częściej wstydzą się Boga, a nie wstydzą się nagości. Co się z nami stało, że tak wielu ludzi wstydzi się wyznać swoją wiarę?

Dla Ciebie Jezu to odarcie z szat to dodatkowe wielkie cierpienie, jakby ktoś ukradł Ci czystość, wszedł w Twoją intymność, jakby ktoś ukradł Twoją boską i ludzką godność. Przepraszam Cię Jezu odarty z szat, że my współcześni ludzie zgubiliśmy swój wstyd. Już się rzadko wstydzimy. Rozebrany Jezus wstydzi się za nas. Odarty z ubrania Bóg – człowiek oddaje za nas wszystko, żeby nas okryć. Jezu skoro my już nie umiemy się wstydzić, walcz o naszą godność, o naszą czystość. Zawstydź nas Jezu przed swoim Ojcem w niebie.

XI.  Jezus do krzyża przybity

Kiedyś to były gwoździe, boleśnie wbijane w ręce i nogi Zbawiciela. Dziś możemy się poszczycić: świat poszedł do przodu, świat jest dzisiaj nowoczesny. Coraz rzadziej używamy gwoździ do ranienia i zabijania ludzi. Dokonaliśmy wielkiego postępu techniki, zamiast gwoździ mamy nowoczesne karabiny, nowoczesne czołgi, zdalnie kierowane rakiety. Jakby to zabijało jeszcze za mało,  mamy w zapasie broń nuklearną, biologiczną. W jednym momencie możemy cały  świat zabić jednym wirusem wyprodukowanym gdzieś w laboratoriach. Kto by dzisiaj drugiego człowieka zabijał gwoździami? My ludzie nowocześni i postępowi możemy nawet zabijać inaczej: nie zadając fizycznego bólu, ale zabić ludzkie myślenie, ludzkie kochanie, zabić wiarę w Boga. Świat opracował nowoczesne narzędzia, żeby zabić w człowieku nie tylko jego biologiczne życie. Świata w sposób nowoczesny zabija naszą duszę i naszą wiarę. To także są gwoździe, które nie przybijają do krzyża, ale przybijają do grzechu.

Jezu, przybity do krzyża po to, by nikt i nic nie odłączyło Cię od miłości do Ojca i do nas ludzi. Przybij nas do siebie, żeby nic na świecie nie odłączyło nas od Ciebie i od Twojej Ewangelii.

XII.  Jezus umiera na krzyżu

„Ojcze nie moja, lecz twoja wola niech się stanie”. „Ojcze, wybacz im, bo nie wiedzą co czynią”. „Ojcze w Twoje ręce oddaję ducha mojego”. „Wykonało się”. Jezus skłonił głowę i oddał ducha. Za nas… za pokój na świecie… za miłość. Przy twojej tajemnicy śmierci, chcemy powtórzyć Panie, fragment modlitwy jaką do Ciebie zanosił papież Franciszek: Panie Jezu, (…) przebacz nam, że dalej jak Kain zbieramy kamienie z naszego pola, by zabić Abla. Przebacz nam, jeśli naszym cierpieniem usprawiedliwiamy potworność naszych czynów. Panie, zatrzymaj rękę Kaina, oświeć nasze sumienie, niech nie dzieje się nasza wola. Nie zostawiaj nas naszemu działaniu. Zatrzymaj nas, Panie. A kiedy zatrzymasz już rękę Kaina, zatroszcz się i o niego. To nasz brat.

Przebacz nam Panie wszystkie wojny: te w nas, te w naszych rodzinach, te w naszej parafii…, wioskach…, miastach…, spory w Polsce i w świecie.

XIII.  Jezus z krzyża zdjęty

Matka trzymająca w swoich rękach martwego syna. Czy może być większe cierpienie dla kobiety – Matki? Przecież każda z matek modli się o życie, o zdrowie, o wszystko co dobre dla swojego dziecka. Aby żyły i miały kiedyś lepiej niż ona, niż jej mąż. Dziś ten obraz Matki Boskiej Bolesnej z martwym dzieckiem na kolanach, to nie wyobrażenie artystów, to nie widok z pomników…, z rzeźb…, z obrazów. Dziś można na świecie spotkać coraz więcej matek trzymających na swoich kolanach martwe swoje dzieci. Matki, których chore dzieci już umarły. Matki, które straciły swoje dzieci  w wypadkach, w tragediach i co gorsza matki, których dzieci zginęły z nienawiści i żądzy władzy ludzi, którzy wywołują wojny.

Maryjo trzymająca martwe swoje dziecko na swoich kolanach. Ty wierzysz…, Ty to wiesz, że po tym życiu jest życie. Ty wiesz, że choć twoje dziecko umarło, to spotkasz się z Nim po Jego zmartwychwstaniu i Twoim Wniebowzięciu. Daj nam takie pocieszenie i taką wiarę, zwłaszcza daj taką wiarę i taką pewność wszystkim matkom przeżywającym śmierć swoich dzieci. Niech nie maja wątpliwości, że choć one umarły dla świata, żyją dla Boga.

XIV.  Jezus do grobu złożony

Złożono ciało Jezusa w grobie, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. Ale co to był za grób: czy to był piękny granitowy pomnik, jak te z naszych cmentarzy. To były skały, grota, grób zasłonięty szczelnie kamieniami. Grób to konsekwencja śmierci. Wydaje się nam z zewnątrz, że w żadnym grobie nie ma życia. Że w grobie jest tylko śmierć, że w grobie są tylko ci, co umarli. Ale w grobie, w którym złożono ciało Jezusa rozpoczęło się nowe życie. Rozpoczęło się zmartwychwstanie. Ufamy i już dzisiaj modlimy się o to, żeby każdy grób, każdego i każdej z nas, nie był tylko miejscem naszej śmierci, ale miejscem naszego przejścia do życia.

Zechciejmy przypomnieć sobie w tym miejscu nasze cmentarze, groby naszych bliskich, czyli miejsca, w których panuje bezustanna cisza, miejsca bez życia i bez nadziei. Ale właśnie w tych miejscach, często wśród płaczu i szlochu, wydobywa się cicha modlitwa. W tych miejscach ludzie nie tylko wspominają swoich bliskich którzy odeszli, ale mocno wierzą, że choć wszystko wydaje się skończone Jezus potrafi to przemienić. Bo grób Jezusa, choć wydaje się, że jest miejscem śmierci, w rzeczywistości jest miejscem życia i Zmartwychwstania.

ZAKOŃCZENIE

„Nigdy jeden przeciw drugiemu, jedni przeciw drugim”. Te słowa św. Jana Pawła II są wciąż przerażająco aktualne i wciąż są zadaniem, przed którym stoi każdy z nas. Dzisiaj musimy zatroszczyć się o pokój we własnym sercu, bo tylko to uchroni nas przed zagładą w doczesności, a kiedyś w wieczności. Niech to będzie przesłanie dzisiejszego nabożeństwa – nigdy więcej wojny w moim sercu, w sercu żadnej i żadnego z nas.

I jak pisze św. Paweł – „w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele”. Amen.

Możliwość komentowania Plenarna Droga Krzyżowa 2025 została wyłączona